poniedziałek, 30 maja 2005

And so it goes...

Jest w sercu każdym pokój ten,
Świątynia, w której staje czas,
Z miłosnych ran tam leczy się
Zanim następny przyjdzie raz.

Łagodnych tonów słyszysz dźwięk,
Z Twych ust też się nie wznosi krzyk,
Lecz ciągle ciszą tłumię lęk,
Czy nie za dużo mówię Ci.

I zawsze cierniem zdaje się
Kwiat róży, gdy go ujmę w dłoń
I tak już jest, i tak już jest,
Ty też odejdziesz, czuję to.

Lecz gdy przez ciszę, właśnie tę,
Miałabyś odejść, zła to rzecz.
Więc do świątyni wejdźmy mej,
Weź serce, albo wyrzuć precz.

Stąd więc zamknięte oczy me,
Stąd, że widziałem wszystko, też.
I tak już jest, i tak już jest,
A tylko jedna Ty to wiesz.

Więc gdybym ja wybierać mógł
Wybrałbym życie z Tobą, cóż,
Ty wybrać możesz inną z dróg
Złamać me serce, wbić w nie nóż.

I tak już jest i tak już jest,
A tylko jedna Ty to wiesz.

Billy Joel

niedziela, 29 maja 2005

Farbowanie

To nie jest robione na siłę; tak to po prostu wygląda. Moja bielizna, potoczne zwana majtkami, powinna się nazywać błękitnizna. Już dawno temu, jeszcze w starej pralce, zdarzyło mi się wyprać wszystkie majtki z pozostawioną granatową bluzeczką. Kiedyś sytuacja się powtórzyła. Więc były błękitne. Teraz pralkę mam nową, ładowaną od góry, widać co się wyciąga. Część ,,bielizny'' miałem białą, a że nie chciało mi się dzisiaj tego prać osobno, stwierdziłem: ,,co tam, zaryzykuję'' i wyprałem to razem. 90 stopni, proszek do białych, a te błękitne są zbyt blade, żeby farbować. Wyciągam wszystko, wszystko błękitne. Więc jednak farbuje? Nie. W bieliźnie znalazła się granatowa (jakże by inaczej) skarpetka... A może jej tam nie wkładałem? Może czekała ukryta w czeluściach pralki, aż włożę coś białego? Kto wie, skarpetki są nieobliczalne.

wtorek, 24 maja 2005

Wczorajszy kawał

Pewien Chińczyk, udał się na zakupy do osiedlowego sklepu spożywczego:
- Dzień dobli, ci jest mąka?
- Nie ma mąka - odpowiada sprzedawczyni, zmierzywszy obcokrajowca iście wrogim spojrzeniem.
Chińczyk chwilę wpatruje się w panią jak zaczarowany, kiedy ta już, już chce mu zacząć tłumaczyć na migi, pyta niepewnie:
- A ciemu pani uziwa mianownika ziamiast dopełniacia?

Pozdrawiam ciepło na resztę dnia.

poniedziałek, 23 maja 2005


W Krakowie z soboty na niedzielę (zdjęcie z ręki) Posted by Hello

Wolny poniedziałek

Dzisiejszy, jak każdy w tym semestrze, jest wolny. Może być to powodem do zazdrości, ale kolejny raz sprawdza się, że coś, czego inni zazdroszczą, nie musi być dla mnie niczym szczególnym. Ale to, że nie muszę wstawać rano, ma swoje znaczenie.
Za oknem słońce. Nastrój - dobry.