niedziela, 29 maja 2005

Farbowanie

To nie jest robione na siłę; tak to po prostu wygląda. Moja bielizna, potoczne zwana majtkami, powinna się nazywać błękitnizna. Już dawno temu, jeszcze w starej pralce, zdarzyło mi się wyprać wszystkie majtki z pozostawioną granatową bluzeczką. Kiedyś sytuacja się powtórzyła. Więc były błękitne. Teraz pralkę mam nową, ładowaną od góry, widać co się wyciąga. Część ,,bielizny'' miałem białą, a że nie chciało mi się dzisiaj tego prać osobno, stwierdziłem: ,,co tam, zaryzykuję'' i wyprałem to razem. 90 stopni, proszek do białych, a te błękitne są zbyt blade, żeby farbować. Wyciągam wszystko, wszystko błękitne. Więc jednak farbuje? Nie. W bieliźnie znalazła się granatowa (jakże by inaczej) skarpetka... A może jej tam nie wkładałem? Może czekała ukryta w czeluściach pralki, aż włożę coś białego? Kto wie, skarpetki są nieobliczalne.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Śliczne, słodkie, genialne, uwielbiam... :)