poniedziałek, 19 marca 2012

Kto jest stratny?

Po świetnej recenzji płyty Revolver The Beatles z roku 1966, wlazłem na YouTube, posłuchałem tych kawałków. Chyba połowy z nich nie znałem no i były rzeczywiście interesujące. W pracy w tle grała cała płyta, oswajałem się, no i stwierdziłem, że trzeba kupić.

Więc - brytyjski Amazon, kilka innych płyt i jakieś nuty, darmowa przesyłka, po tygodniu płyta jest, słucham sobie. Raz akurat pokój z wieżą był chwilowo niedostępny, więc w kuchni wracam na YouTube, a tam... Sami zobaczcie.

I teraz jestem pewien, że jeśli nie mógłbym tej płyty posłuchać wcześniej, na pewno bym jej nie kupił. Więc gadanie, że artyści (i cała reszta, czyli producenci, dystrybutorzy) są stratni przez to, że utwory są w jakiejś postaci dostępne przez Internet zupełnie mnie nie przekonuje. A w moim przypadku jest wręcz odwrotnie. Pozdrawiam zatem rządzące światem korporacje muzyczne, życzę im skuteczności w działaniach blokujących.

2 komentarze:

Barbarella pisze...

Jak Ty sie uchowałeś tyle lat i nie znałes "Revolver"? I co, może "Rubber soul" też nie znasz?...

Piotruś pisze...

Nie znałem z połowy kawałków na Revolver. W ogóle - z całych płyt Beatlesów to ja raczej biały album (oczywiście poza przebojowymi A Hard Day's Night i Help). Rubber Soul sprawdzę zaraz, może dopiszę do listy (Sgta Peppera dopisałem), oczywiście jak posłucham :D

Nie znam: The Word, Think for Yourself, I'm Looking through You, If I needed Someone, Wait, Run for Your Life, I've just Seen a Facei It's only Love 8/16 - znowu połowa.